<
p style="text-align: justify;"><a rel="attachment wp-att-2531" href="http://www.jagiellonski.pl/?attachment_id=2531"><img class="alignleft size-medium wp-image-2531" title="Piotr A. Maciążek" src="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2012/07/PMaciazek-300x300.jpg" alt="" width="300" height="300" /></a>Jak słusznie zauważa Marcin Wojciechowski na łamach „Gazety Wyborczej”, debata publicystyczna o polityce wschodniej koncentruje się obecnie na sporze, dotyczącym tego, czy powinna być oparta wyłącznie na Partnerstwie Wschodnim. Z czego to wynika i jaka była ewolucja polskiej myśli politycznej dotyczącej obszarów byłego ZSRR w ciągu ostatniej dekady?</p>
Gdy w 2000 r. umierał Jerzy Giedroyć, wydawało się, że jego doktryna wytyczy drogę polskiej dyplomacji na najbliższe dekady. Przyjazne kontakty z sąsiadami, negowanie zasady Russia First i promowanie demokracji na obszarze postsowieckim okazało się jednak zbyt ciasne dla niektórych środowisk już w 2002 r.
<p style="text-align: justify;"><strong>Moda na Giedroycia</strong>
To właśnie wtedy Bartłomiej Sienkiewicz w artykule „Pochwała minimalizmu” rozpoczął debatę na temat aktualności linii Paryskiej Kultury. Pomarańczowa Rewolucja przygasiła nieco ton tej dyskusji, a myśl redaktora z Laffitte wydawała się ostatecznie tryumfować. Otwarcie do myśli lewicowego Giedroycia nawiązywał nie tylko postkomunistyczny Aleksander Kwaśniewski, ale także prawicowy Lech Kaczyński, którego środowiska kresowe w związku z tym często posądzały o niemalże zdradę (np. krytyka pojednania z Ukraińcami, opartego o wyciszenie kwestii UPA, podjęta przez Isakowicza-Zaleskiego). Orszak, który towarzyszył tragicznie zmarłemu prezydentowi w drodze do Gruzji, w czasie inwazji rosyjskiej na ten kraj w 2008 r., był spektakularnym, ale jak się okazało także jednym z ostatnich podmuchów idei Paryskiej Kultury.</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Polityka jagiellońska i piastowska</strong>
Lewicową myśl Mieroszewskiego i Giedroycia w ideologicznych kuźniach zaczęto przekuwać już wtedy na „politykę jagiellońską” i naznaczano „prawicowo-nacjonalistycznym odchyleniem”. Przyjazne kontakty z sąsiadami zastępowała narracja „imperialnych aspiracji Kaczyńskiego”, negowanie zasady Russia First – „rusofobia”. Promowanie demokracji za pomocą narzędzi państwowej polityki wschodniej, uznano natomiast za pozostające „poza zasięgiem polskich możliwości”. Mit tworzył mit – tak wykreowanej „polityce jagiellońskiej” (niemającej nic wspólnego z historycznym pierwowzorem) przeciwstawiono więc „piastowską”, a rzekome „zapatrywania imperialistyczne” Kaczyńskiego gaszono pragmatyczną oceną własnej niemożności (w rzeczywistości zachowawczą i bierną).</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Śmierć Giedroycia</strong>
Gdy w 2008 r. powstawało Partnerstwo Wschodnie (PW) wydawało się, że wbrew powyższej retoryce będzie stanowić żywą kontynuację myśli z Laffitte. Sławomir Dębski pisał, że „koncepcja Partnerstwa Wschodniego zalicza się do elitarnego grona wielkich idei, które zmieniły losy narodów. Przyczyniła się ona do deimperializacji polskiego myślenia o Europie Wschodniej, eliminując pokusę rewanżyzmu, co należy uznać za jedno z najistotniejszych osiągnięć polskiej myśli politycznej”. Zabrakło w niej jednak kwestii Russia First, co zręcznie podkreślił członek polsko-rosyjskiej komisji do spraw trudnych, Artiom Malgin, pytając „czy Rosja jest częścią Partnerstwa Wschodniego, czy jego negatywnym punktem odniesienia?”. W 2010 r. odpowiedź przyszła wraz z powstaniem projektu Partnerstwem dla Modernizacji oraz exposé ministra Radosława Sikorskiego, w którym skorygował on myśl Giedroycia. Zasadę równego traktowanie wszystkich krajów byłego ZSRR (negacja Russia First) zastąpiła gradacja polityczna. Sikorski w swoim przemówieniu kategoryzował bilateralne stosunki z sąsiadami, w zależności od ich potencjału politycznego, czego najlepszym przykładem stało się zdanie: „Nasze PKB to jedna trzecia gospodarki rosyjskiej, ale przewyższa ukraiński PKB – dwa i pół razy, a litewski trzynaście razy”.</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Co dalej?</strong>
Spór dotyczący tego, czy polityka wschodnia powinna być oparta wyłącznie na Partnerstwie Wschodnim, jest w istocie przedłużeniem debaty na temat aktualności myśli Giedroycia. Choć jest to sytuacja paradoksalna, powyższy obrót spraw spowodował, że depozytariuszem lewicowej doktryny redaktora z Laffitte stała się polska prawica, której książę nie cierpiał. Dla odmiany antagonistom myśli Paryskiej Kultury są dziś lewicowe środowiska reprezentowane przez apologetów Partnerstwa Wschodniego. Jak trafnie zauważa w swoim tekście Marcin Wojciechowski: „Polityka wschodnia zeszła na bardzo daleki plan w polskiej debacie publicznej”. Być może dlatego tak wielu ludzi nie uchwyciło momentu, w którym Partnerstwo Wschodnie z projektu „jagiellońskiego” stopniowo wyewoluowało w „piastowski”.</p>
<p style="text-align: justify;"><em>Pierwotnie tekst ukazał się w „Gazecie Finansowej”, nr 02/2012</em></p>