<
strong><a href="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Monika-Sopala.jpg"><img class="alignleft size-medium wp-image-600" title="Monika Sopala" src="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Monika-Sopala-210x300.jpg" alt="" width="210" height="300" /></a>4 listopada zakończył się w Cannes trwający dwa dni szczyt państw G20. Przez większość ekonomistów został oceniony, jako mało znaczący z punktu widzenia wszystkich członków grupy G20, gdyż skupiono się przede wszystkim na problemach gospodarczych Europy. Postawa krajów azjatyckich, szczególnie istotnych w kreowaniu światowej gospodarki, była wyraźnie obojętna wobec tego, co dzieje się w UE.</strong>
Dyskusje podczas szczytu zostały zdominowane przez sytuację ekonomiczną w Europie, kryzys gospodarczy w Grecji i Włoszech, a co za tym idzie - w całej strefie euro. Wśród kluczowych ustaleń szczytu możemy wymienić ogłoszenie listy 29 banków światowych objętych odtąd specjalnych nadzorem, których upadłość miałaby katastrofalne skutki dla gospodarki całego świata.
<strong>Podzielone poglądy państw europejskich</strong>
Ponadto przekonano greckiego premiera – Jeorjosa Papandreu, aby odszedł od planu zorganizowania referendum nt. pakietu ratunkowego dla Grecji. Podczas szczytu podjęto decyzję o zwiększeniu środków w MFW, jednak decyzja odnośnie konkretnej kwoty jeszcze nie padała, a dokładne ustalenia przewidywane są na luty przyszłego roku. Ogłoszono również listę 11 krajów określanych jako raje podatkowe, które mają zostać objęte międzynarodowymi sankcjami. Ustalono także potrzebę wzmocnienia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, ale nie podjęto wiążących decyzji, gdyż państwa UE były zbyt podzielone w tej kwestii.
<strong>Azjatycki izolacjonizm</strong>
Choć szczyt wyraźnie zdominowały problemy gospodarcze Europy, to podjęto również decyzje o charakterze ogólnoświatowym, jak chociażby ta o wprowadzeniu regulacji finansowych odnoszących się do współpracy państw w ramach walki z uchylaniem się od płacenia podatków w transakcjach międzynarodowych, co ma przynieść rządom wpływy rzędu miliardów dolarów. Państwa azjatyckie podpisujące porozumienie, czyli m.in. ChRL, Japonia, Indie, zapowiedziały tym samym dzielenie się informacjami i wzajemną współpracę przy przeprowadzaniu kontroli. Wobec ustaleń szczytu państwa azjatyckie przyjęły postawę neutralną i zdaje się, że problemy gospodarcze UE, na razie nie są dla nich istotne. Europejczycy wykazują wewnętrzny podział w kwestiach rozwiązań podstawowych, mających ratować gospodarkę europejską, zatem trudno oczekiwać większego zaangażowania innych państw w tej sprawie. Największe wschodzące światowe mocarstwa, czyli Chiny, Brazylia i Indie wyraźnie zaznaczyły, że na tym etapie nie wezmą udziału w finansowaniu EFSF. Podczas szczytu kraje azjatyckie okazały zainteresowanie i nadzieję na pomyślne rozwiązanie trudnej sytuacji w Europie bez udziału innych kontynentów.
<strong>Chiny nie będą pomagać charytatywnie</strong>
Przed szczytem G20 pojawiła się informacja, że UE poprosiła o pomoc Chiny. Mówiono o około 100 mld euro chińskiej pomocy. Oficjalnie tej informacji nie potwierdziła żadna ze stron. Choć nie zapadły jeszcze żadne decyzje i kluczowe ustalenia, to po obu stronach trwają ostre spekulacje, co do chińskiego udziału w kwestii ratowania gospodarki europejskiej. Nie bez znaczenia była zatem podróż prezydenta ChRL do Europy – 31 października odwiedził on Austrię, gdzie wyraził swoje przekonanie oraz nadzieję, że Europa sama poradzi sobie z kryzysem gospodarczym. Obiecał również zwiększyć handel z Europą i w razie potrzeby wykupić część obligacji rządowych państw najbardziej zadłużonych. Kluczowym punktem wizyty chińskiego prezydenta w Europie był właśnie szczyt G20 w Cannes, na którym za sprawą braku porozumienia wewnątrz UE zaprzepaszczono szansę na przełomowe ustalenia z parterami z Azji i wcześniejsze zapowiedzi o chińskiej pomocy przeszły bez echa. Część europejskich polityków wyraża się bardzo sceptycznie względem udziału państw pozaeuropejskich w ratowaniu strefy euro, bowiem w kwestii państw azjatyckich mówi się o zbyt dużym uzależnieniu i chęci zdobycia wpływów we wspólnocie. Z kolei ostatnie doniesienia z chińskich mediów mówią, że ewentualne zaangażowanie finansowe ich kraju nie będzie miało charakteru charytatywnego. Spekulacjom po obu stronach nie ma końca. Jedno jest pewne – wspólnym ustaleniom, na których Europa może ugrać jak najwięcej dla siebie, nie sprzyjają wewnętrzne podziały w samej UE.
<strong>Zbyt dużo niewiadomych</strong>
W skład powołanej pod koniec lat 90. grupy G20 wchodzą największe rozwinięte i wschodzące gospodarki świata. Państwa członkowskie spotykają się na tzw. szczytach raz w roku, aby debatować nad wspólną polityką finansową. Dane ekonomiczne wyraźnie pokazują, że obecnie świat europejski, bardziej niż kiedykolwiek, musi liczyć się z państwami azjatyckimi. Warto pamiętać, że posiadają one 60 proc. ludności całego świata, ponad połowę światowych rezerw walutowych i łącznie wypracowują 40 proc. światowego PKB. Udział krajów rozwijających się z Azji, w globalnej gospodarce ciągle rośnie, biorąc pod uwagę obecne tempo wzrostu gospodarczego, w 2050 r. azjatyckie gospodarki mają zająć połowę światowej produkcji. Zbyt dużo niewiadomych, nieufność względem planu reform w Grecji i Włoszech, obawa o banki, które mogą mieć problem w wyniku niespłacania pożyczek przez dłużników, powodują, że na tym etapie rozmów Azja wyraźnie dystansuje się od Europy. Ponadto podczas szczytu w Cannes europejscy rządzący zapomnieli o roli, jaką odegrały państwa rozwijające się z Azji w ratowaniu świata z ostatniego kryzysu gospodarczego w 2008 r. Azja wykazała wówczas silną obecność na wszystkich etapach ustaleń G20, czyli od pierwszego spotkania w Waszyngtonie do zeszłorocznego szczytu w Seulu. Działania krajów azjatyckich były istotne i zarazem bardzo odczuwalne podczas wszystkich ważniejszych obrad, gdy społeczność międzynarodowa ustalała zasady światowego zarządzania gospodarczego i opracowywała zakres polityki przezwyciężania kryzysu. Może i tym razem Europa powinna zwrócić uwagę na potencjał, jaki niosą ze sobą kraje azjatyckie, na którym bez wątpienia mogą skorzystać wszystkie strony.
<em>Pierwotnie tekst ukazał się w "Gazecie Finansowej", nr 46/2011.</em>