<
strong>Rządy Saleha miały nie pr</strong><em><a href="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Agnieszka-Nitza-small.jpg"><img class="alignleft size-medium wp-image-678" title="Agnieszka Nitza small" src="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Agnieszka-Nitza-small-254x300.jpg" alt="" width="254" height="300" /></a></em><strong>zetrwać pierwszych sześciu miesięcy, - oceniało CIA w 1978 r., gdy Jemeńczyk obejmował urząd. Tymczasem prezydent nie ty</strong><em></em><strong>lko rządzi nieprzerwanie od 33 lat, ale także w burzliwym okresie arabskiej wiosny ludów wytrwale broni dostępu do</strong><em></em><strong> władzy. </strong>
Agnieszka Nitza – Mubaraka obalono po czterech tygodniach od rozpoczęcia protestów, Ben Alego po trzynastu, a Kaddafiego zabito po dziewięciu miesiącach walk sił wiernych pułkownikowi z rebeliantami. Szybki koniec władzy Salehowi przepowiadał „The Economist”. W opublikowanym w lutym br. zestawieniu mającym dać odpowiedź na pytanie: „W którym z państw arabskich dojdzie do kolejnego przewrotu?”, na pierwszym miejscu tygodnik umieścił właśnie Jemen. Jak dotąd Saleh doznał uszczerbku na zdrowiu, odnosząc obrażenia w czerwcu podczas ataku na meczet. Ku zaskoczeniu światowej opinii publicznej, prezydent szybko powrócił i do zdrowia, i do władzy. Od tego czasu kilkukrotnie negocjowano z nim w<em></em>arunki ustąpienia z urzędu.
<strong>Jemen skorumpowany i biedny</strong>
Jako jedyny z dyktatorów świata ara<em></em>bskiego Saleh stworzył formalną demokrację. Jednak nie w tym fakcie należy szukać przyczyn trwałości jego władzy. W państwie działają partie polityczne, w tym rządzący Powszechny Kongres Ludowy i opozycyjna Partia Islah (Reform), które w rzeczywistości nie ogrywają znaczącej roli politycznej. Rządzi niepodzielnie Saleh. Prezydent manipuluje ważniejszą od marionetkowych partii starszyzną plemienną, zaopatrując ją w broń i pieniądze. Saleh zaspokaja potrzeby zarówno drugiego co do wielkości plemienia Haszid, z którego sam pochodzi, jak i największego Bakil. Tak samo sprawnie jak w swoim państwie Saleh radzi sobie na arenie międzynarodowej. Opowiadając się po stronie Zachodu w wojnie z terroryzmem, prezydent spowodował napływ dolarów do Jemenu. W ciągu ostatnich pięciu lat USA wydały 250 ml<em></em>n dol. na dozbrajanie tamtejszej armii. Przez dziennikarzy al-Jazeery nazywany mniej atrakcyjnym bratem Syrii i Libii – Jemen, z PKB per capita wynoszącym zaledwie 2,6 tys. dol., jest jednym z najbiedniejszych państw arabskich. Niższy PKB w przeliczeniu na osobę w regionie mają tylko Komory, Mauretania oraz Sudan. Wskaźnik dla sąsiadującego z Jemenem Omanu wynosi niemal dziesięciokrotnie więcej, bo 25, 8 tys. dol. Jedna trzecia populacji Jemenu pozostaje bez pracy, 61 proc. to analfabeci. Systematycznie przekupywany przez Saleha plemienny establishment jest skorumpowany i relatywnie zamożny, a ludność z prowincji pozostaje uboga, bez szans na uzyskanie jakichkolwiek wpływów politycznych.
<strong>Coraz mniej ropy i wody, ale więcej broni</strong>
W 2001 r. Jemen produkował 450 tys. baryłek ropy naftowej dziennie, obecnie może produkować 300 tys. Szacuje się, że zasoby surowca ulęgną wyczerp<em></em>aniu w ciągu dekady. Co więcej, zagrożona jest infrastruktura naftowa, będąca na celowniku antagonistów Saleha: al-Kaidy, separatystów i protestujących. W Egipcie i Libii strony konfliktu były świadome, że bez względu na to, kto będzie rządził sprawna infrastruktura naftowa pozostaje istotnym warunkiem dobrobytu oraz rozwoju społeczeństw. W Jemenie przeciwnicy Saleha zdają się być zdecydowanie mniej rozsądni. Infrastruktura jest systematycznie niszczona, a atak z 15 października spowodował uszkodzenie rurociągu o mocy przesyłowej 6,7 milionów ton surowca rocznie i zadał tym samym dotkliwy cios ubogiej gospodarce, której 75 proc. dochodów pochodzi ze sprzedaży surowca. Drugą gałęzią jemeńskiej gospodarki jest rolnictwo, w którym zatrudniona jest ponad połowa populacji. Przyszłość i tej branży jest zagrożona, ze względu na malejące zasoby wody. Szacuje się, że za 20 lat zabraknie wody dla stolicy kraju. Pomimo niewielkich zasobów jedna trzecia z nawadnianych obszarów stanowią uprawy qat – powszechnego w Jemenie środka odurzającego. Odwrotne tendencje można zaobserwować w przemyśle zbrojeniowym. W Jemenie na 20 mln mieszkańców przypada 20 mln sztuk broni. Trwające protesty, aktywność jemeńskiej komórki al-Kaidy, napięcie między sunnickim południem a szyicką północą, tylko napędzają przemysł, gwarantując stały wzrost popytu na broń.
<strong>Wolności</strong><em></em><strong> i uczciwości</strong>
O protestach w Jemenie pisze się w dwojaki sposób: albo podkreślając ich podobieństwo, albo odmienność w stosunku do wydarzeń w innych państwach arabskich. Z jednej strony jemeńskie społeczeństwo domaga się uczciwych i demokratycznych rządów. Z drugiej strony, ideały arabskiej wiosny ludów są obce najbiedniejszym Jemeńczykom. Ubogie warstwy społeczne, stanowiące około 40 proc. populacji, są skłonne poprzeć każdą ze stron, która zapewni im jakiekolwiek środki do życia. „Moim krajem będzie rządził ktokolwiek, kto zapełni mój portfel pieniędzmi” – brzmi popularne motto jemeńskich plemion. Arabska wiosna ludów zdaje się być mniejszym wyzwaniem dla Jemenu, niż wyczerpujące się złoża surowców, paraliżująca państwo korupcja, czy wzmożona aktywność separatystów oraz al-Kaidy. Saleh kilkukrotnie zapowiadał, że ustąpi z urzędu, nigdy nie dotrzymał obietnicy, wycofując się z niej w ostatniej chwili. Bez względu na los prezydenta problemy Jemenu pozostaną te same i trzeba będzie je rozwiązać, by kraj dłużej nie pozostawał na marginesie, oddzielony od międzynarodowej społeczności buforem zamożnych sąsiadów Półwyspu Arabskiego.
<em>Pierwotnie tekst ukazał się w "Gazecie Finansowej", nr 46/2011.</em>