<
p style="text-align: justify;"><a href="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/07/Oskar_Nastanski.jpg"><img class="alignleft size-medium wp-image-939" title="Oskar_Nastanski" src="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/07/Oskar_Nastanski-226x300.jpg" alt="" width="226" height="300" /></a>Sytuacja w Grecji nieustannie pozostaje jednym z najważniejszych zmartwień prezydenta Sarkozy’ego. Wiadomo nie od dziś, że nadchodząca kampania wyborcza będzie dla niego bardzo trudna, a nieustannie zmieniające się sygnały z Grecji, wcale mu humoru nie poprawiają. Francja jako jedna z najważniejszych wierzycielek Grecji ma żywotne interesy w jak najszybszym rozwiązaniu kryzysu greckiego zadłużenia. Pomimo niezaprzeczalnego zwycięstwa kanclerz Merkel w sporze o rozmiary umorzenia i sposób działania Funduszu Stabilizacyjnego, wydawało się, że prezydent Sarkozy będzie mógł wreszcie zamknąć ten rozdział greckiej epopei. Poniedziałkowa deklaracja premiera Papandreou, o możliwości przeprowadzenia referendum w sprawie wdrożenia ustalonych w Brukseli reform, wybudziła go jednak z tego pięknego snu i postawiła przed nowymi problemami.</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Nowa gęba Sarkozy’ego</strong>
Pomimo nieustannego przedłużania się seansu greckiej tragedii, rynki finansowe nadal wydają się zaskoczone kolejnymi deklaracjami polityków. Najnowsza deklaracja greckiego premiera zszokowała rynek, wywołując lawiny spadków na giełdach. Paradoksalnie, greckie referendum może się okazać zabójcze dla Sarkozy’ego z zupełnie innych przyczyn niż finansowe. Francuska lewica zdecydowała się wykorzystać nerwową reakcję prezydenta do przypięcia mu nowej „gęby” – człowieka mającego w pogardzie demokrację, zapominającego o potrzebach ludu pracującego celem zaspokojenia potrzeb bogatych finansistów. Czytając francuską prasę, można zauważyć, że kontekst gospodarczy referendum jest spychany na dalszy plan, względem debaty o stanie demokracji w Europie.</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Lewica zwietrzyła szansę</strong>
Stopień poparcia dla greckiego referendum jest równie zróżnicowany jak długa i szeroka jest francuska lewica. Najbardziej umiarkowane wypowiedzi są udziałem socjalistycznego kandydata na prezydenta – Francoisa Hollande’a, który nie chce ani potępiać, ani popierać pomysłu referendum. Hollande świadom stawki w nadchodzących wyborach z jednej strony daje znać, że posiada przeświadczenie trudnych konsekwencji potencjalnego rozpadu strefy euro (wizerunek oświeconego, rynkowego socjalisty), ale jednocześnie daje sygnał, że referendum jest niezbywalnym elementem demokracji, niezależnie od kosztów. Francois Hollande wystosował również oddzielne pismo wspólnie z przegraną kandydatką socjalistów Martine Aubry, krytykujące opieszałość rządów Europy na ataki spekulantów, brak wystarczającej solidarności i niewprowadzenie proponowanych przez nich regulacji i opłat na rynkach finansowych. W ich przekonaniu tak naprawdę to zarząd euro-grupy zawiódł co daje Grekom pełne prawo do decydowania za siebie.</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Pytanie o fundamenty demokracji</strong>
Regułą jest, że im polityk jest dalej od szans na wygranie wyborów, tym śmielej atakuje Sarkozy’ego. Dawny kandydat socjalistów na prezydenta Arnaud Montebourg, w oficjalnym wywiadzie decyzję o przeprowadzeniu referendum nazywa wręcz „inteligentną i sprawiedliwą” i upatruje w niej głosu sprzeciwu nie tyle wobec rynku, co wobec próby narzucenia reszcie Europy swojego punktu widzenia przez niemiecką prawicę. Jean-Luc Melenchon – kandydat na prezydenta z ramienia Frontu Lewicy stwierdza, że przeprowadzenie referendum jest równoznaczne z wypełnieniem zaledwie minimum demokratycznego. Dla kandydata Frontu Lewicy oczywiste jest, że grecki lud pracujący ma dość narzucanych mu odgórnie niesprawiedliwych ograniczeń i cięć, zaś dotychczas organizowane strajki oraz burdy na ulicach są wołaniem uciemiężonego ludu do udzielenia mu głosu. Z wypowiedzi pozostałych istotnych graczy na francuskiej lewicy wyłania nam się obraz greckiego premiera będącego bohaterem, który nie bacząc na gniew złych rynków, walczy o godne warunki życia dla Greków. Bardzo popularnym motywem jest również podkreślanie niesprawiedliwości, graniczącej z dzikością wypracowanych w Brukseli planów restrukturyzacyjnych, których próba wdrożenia doprowadziłaby najpewniej do rozlewu krwi na ulicach Aten.</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Wyborów nie będzie</strong>
Przedstawiciele francuskiej prawicy, niezrzeszeni z prezydentem Sarkozym, solidarnie podkreślają bezcelowość prób zachowania jedności strefy euro. Paradoksalnie, przekonanie o konieczności wyrzucenia Grecji ze strefy euro połączyła tak różne ugrupowania jak Front Narodowy i mało znaną partię ekologiczną Łowiectwo, Wędkarstwo, Przyroda, Tradycja. Na skutek ogromnej presji zarówno ze strony państw UE, jak i wewnątrzpartyjnej opozycji, premier Papandreou wycofał się wstępnie z pomysłu referendum już pod koniec tego samego tygodnia. Mimo to rynki jeszcze nie mogą spodziewać się chwili wytchnienia. Grecki rząd po raz kolejny utrzymał się u władzy, jednak nie ma pewności czy pogarszająca się sytuacja greckiej gospodarki, połączona z gwałtownie spadającym standardem życia przeciętnego obywatela, nie wymusi w najbliższym czasie przyśpieszonych wyborów. Wybory przeprowadzane w gwałtownie pogarszającej się sytuacji, z pewnością wskrzesiłyby kwestię zasadności przeprowadzanych cięć.</p>
<p style="text-align: justify;"><em>Pierwotnie artykuł ukazał się w "Gazecie Finansowej", nr 45/2011.</em></p>