Opinie i komentarze

Putin a sprawa estońska. Kompleks z przeszłości - Kordian Kuczma

21 października 2011, 22:54 /
Putin a sprawa estońska. Kompleks z przeszłości - Kordian Kuczma
< strong><a href="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Kordian-Kuczma.jpg"><img class="alignleft size-medium wp-image-602" title="Kordian Kuczma" src="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Kordian-Kuczma-201x300.jpg" alt="" width="201" height="300" /></a>Na każdym kroku powtarza się nam, że przywódcy państwa aspirującego do miana poważnego gracza na arenie międzynarodowej powinni kierować się „realizmem” i „pragmatyzmem”, a wszelkiego rodzaju „uleganie emocjom”, „małostkowość” i „fobie” nie przystają szanującym się politykom. Jednak czy zawsze? </strong> Władimir Putin na pewno pragnie być postrzegany jako charyzmatyczny przywódca światowej potęgi, jednak niejeden obserwator europejskiej polityki, szczególnie w okresie tzw. „Brązowej Nocy” w 2007 r., na pewno zadawał sobie pytanie: dlaczego rosyjskiemu rządowi tak mocno zależy na międzynarodowej dyskredytacji Estonii? Przecież teoretycznie nawet małe dziecko wie, że Moskwa w gruncie rzeczy dba jedynie o poparcie innych mocarstw (przynajmniej regionalnych), zaś mniejsze kraje lekceważy, chyba że są dla niej istotne z jakichś powodów strategicznych. <strong>Uraz za wydanie ojca hitlerowcom</strong> Trudno jednak byłoby przypuszczać, że ten niewielki kraj był wówczas w stanie w jakikolwiek sposób zagrozić potężnej Rosji, szczególnie gdyby jego działania miały ograniczyć się do przeniesienia jednego pomnika i ekshumacji szczątków kilku żołnierzy. Analitycy jako racjonalne przyczyny rosyjskiej nadgorliwości najczęściej wymieniali zniecierpliwienie prowokacyjnym zachowaniem samej Estonii (a także Łotwy), niejednokrotnie domagających się korekt granicy ze swym wschodnim sąsiadem, odszkodowań za „pół wieku okupacji” oraz konsekwentnie odmawiających rosyjskim mieszkańcom tych krajów automatycznego przyznania obywatelstwa. Zwracali również uwagę na pogorszenie strategicznego położenia północnej Rosji, po wejściu państw bałtyckich do NATO oraz konflikty interesów gospodarczych (kwestia tranzytu paliw płynnych). Oczywiście nie należy tych czynników lekceważyć, jednak jeżeli wierzyć jednej z depesz ujawnionych przez ekipę WikiLeaks – premier Federacji ma osobisty uraz do Estończyków, ponieważ jego ojciec został przez nich wydany hitlerowcom. Tak przynajmniej miał wyrazić się w grudniu 2009 r. wiceminister spraw zagranicznych nadbałtyckiej republiki Harri Tiido. Według relacji przekazanej amerykańskiemu ambasadorowi w Tallinie, Władimir Spiridionowicz Putin był członkiem specjalnej grupy NKWD, operującej na okupowanym w tym czasie przez hitlerowców estońskim terytorium. Jego zrzucony na spadochronach oddział zajmował się dywersją, m.in. kolejową, oraz likwidacją jednostek o antyradzieckim nastawieniu, którym udało się uniknąć egzekucji i deportacji w czasie pierwszej sowieckiej okupacji kraju. Zostali zadenuncjowani, kiedy skończyły się im zapasy żywności i byli zmuszeni szukać pomocy u miejscowych chłopów. Z 28-osobowej jednostki przeżyły tylko cztery osoby. Ojcu Putina udało się zbiec z niewoli. W trakcie ucieczki został ranny. <strong> Syndrom nieprawego łoża?</strong> Co zrozumiałe, rosyjski premier nie skomentował tych rewelacji. W sierpniu, podczas wizyty na letnim obozie młodzieżówki „rządowej” partii Jedna Rosja w Selinger, mówił o bohaterskiej (z jego punktu widzenia) przeszłości swojego ojca, jednak ani słowem nie wspomniał o Estonii. Sami Estończycy nie chcą przeceniać znaczenia tego domniemanego kompleksu. Gdyby Tiido miał rację, czyniłoby to Putina spadkobiercą dłuższej tradycji, w której mieszczą się m.in. car Aleksander III, mszczący się na Żydach, których obwiniał za śmierć swego ojca w zamachu oraz Józef Stalin, który dobrze zapamiętał niepowodzenie swoich planów podboju Polski w 1920 r. Co więcej, w <a id="anchorbbtBubble450">ramach</a> swoistej zemsty na ojcu alkoholiku dyktator nigdy nie dementował plotek, jakoby był nieślubnym synem podróżnika i przyrodnika polskiego pochodzenia Mikołaja Przewalskiego. Ponoć szkolni koledzy nazywali go „konikiem Przewalskiego”, co rzutowało na jego stosunek do Polaków w dorosłym życiu. Pikanterii, informacjom WikiLeaks, dodają pogłoski, że sam Putin pochodzi z nieprawego łoża, a złe stosunki między nim a pochodzącym z Kaukazu mężem jego prawdziwej matki tłumaczą z kolei antygruzińskie resentymenty premiera. Nie wiadomo, ile w tych wszystkich doniesieniach jest prawdy, a ile psychologizowania współczesnych Rzeckich. Nie od rzeczy za to byłoby wykorzystać tę okazję na krótkie podsumowanie tematu „Putin a sprawa estońska”. Tym bardziej, że w ostatnich latach wiele razy Kreml stawiał nas i Bałtów na równi. <strong>Kalendarium fobii</strong> Wrzesień 2001 r. – W debacie telewizyjnej Putin stwierdził, że Albańczycy stanowiący 20 proc. ludności Macedonii, mają więcej praw w tym kraju niż Rosjanie w krajach bałtyckich, gdzie stanowią 40 proc. populacji. 14 grudnia 2004 r.  – Według raportów WikiLeaks, Putin w rozmowie z prezydent Finlandii Tari Halonen uzależnił podpisanie traktatów granicznych z Estonią i Łotwą od przybycia prezydentów tych krajów na obchody 60 rocznicy zwycięstwa nad nazizmem w Moskwie. Ostatecznie pojawiła się tam wtedy jedynie prezydent Łotwy. Umowa z tym krajem została ratyfikowana przez Dumę we wrześniu 2007 r. Analogiczny dokument w przypadku Estonii był gotowy już w 2005 r., jednak strona rosyjska odmówiła jego ratyfikacji ze względu na wzmiankę w preambule o przedwojennym traktacie z Tartu, co <a id="anchorbbtBubble687">uznano</a> za wyraz pretensji terytorialnych i odmówiła dalszych negocjacji na ten temat. 9 maja 2007 r. – w przemówieniu podczas corocznej parady z okazji Dnia Zwycięstwa Putin oskarżył Estonię o profanację grobów bohaterów wojennych w związku z ekshumacją szczątków 14 żołnierzy radzieckich pochowanych w centrum Tallina i przeniesieniem poświęconego im pomnika na cmentarz wojskowy. Wymienił to wydarzenie oraz zamknięcie wystawy poświęconej sowieckim ofiarom obozu Auschwitz jako próbę pisania na nowo historii II wojny światowej. Wcześniej wypowiadając się na ten temat, oskarżył władze Estonii o tendencje neofaszystowskie. Krytykowana przez niego decyzja władz Tallina, sprowokowała zamieszki, w których poniósł śmierć obywatel Rosji, dziesiątki osób zostało rannych, a kilkuset członków mniejszości rosyjskojęzycznej trafiło do policyjnych aresztów. Zdaniem estońskiego ministra spraw zagranicznych, uczestnicy walk ze służbami porządkowymi byli inspirowani i wspierani przez Kreml. Proputinowska młodzieżówka „Nasi” zareagowała na te wydarzenia blokadą estońskiej ambasady w Tallinie i zdemolowaniem konsulatu w St. Petersburgu. Niektóre rosyjskie <a id="anchorbbtBubble836">sieci</a> supermarketów ogłosiły bojkot estońskich <a id="anchorbbtBubble841">produktów</a>. Pod pretekstem robót kolejowych przerwano dostawy ropy naftowej do Estonii. W tym samym czasie rosyjska milicja traktowała demonstrantów, protestujących przeciwko podobnym ekshumacjom podejmowanym z przyczyn utylitarnych, w różnych punktach Federacji równie brutalnie jak jej estoński odpowiednik. 11 sierpnia 2011 r. – Putin w rozmowie z premierem Finlandii niespodziewanie pochwalił politykę gospodarczą Estonii. Powiedział, że według niego tylko ten kraj, Finlandia i Luksemburg <a id="anchorbbtBubble904">działają</a> w zgodzie z antykryzysowymi dyrektywami Unii Europejskiej. 6 września 2011 r., na konferencji „Jednej Rosji” w Czerepowcu Putin jako symbol rosyjskiej industrializacji wymienił budowany od 1997 r., głównie z myślą o eksporcie paliw płynnych, port w Ust-Ługa w obwodzie leningradzkim. Powstał on jako alternatywa dla tranzytu przez państwa bałtyckie i Białoruś, jednak najprawdopodobniej nie spełni do końca planowanej dla niego roli, ponieważ powstał nad zamarzającą zimą częścią Bałtyku. Reasumując, lata mijają, a Wielki Brat nadal patrzy. <em>Pierwotnie tekst ukazał się w "Gazecie Finansowej", nr 41/2011.</em>
-->