<
a href="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Olo-Zawisza.jpg"><img class="alignleft size-medium wp-image-605" title="Olo Zawisza" src="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/06/Olo-Zawisza-225x300.jpg" alt="" width="225" height="300" /></a><strong>Zatruci gazem</strong>
<p style="text-align: justify;">W świecie finansów istnieje takie pojęcie jak „holenderska choroba gospodarki”. Występuje ona wtedy, kiedy jakieś państwo odkrywa nieproporcjonalnie duże, jak na siebie i swoje możliwości konsumpcji, złoża jakiegoś surowca. Na ogół dotyczy to ropy naftowej lub gazu ziemnego. W wyniku tego odkrycia lub serii odkryć pojawiają się możliwości produkcji (wydobycia) na eksport<span style="color: #0000ff;"><span style="text-decoration: underline;"> </span></span>, ale w gospodarce wbrew pozorom nie następuje rozwój, lecz zastój lub nawet regres niektórych jej działów. Spowodowane jest to faktem, że do danego kraju zaczyna płynąć znaczny strumień walut wymienialnych, co powoduje umacnianie się waluty danego państwa. Takie sztuczne umacnianie się tej waluty powoduje, że część gałęzi gospodarki przestaje być konkurencyjna nie tylko na rynkach międzynarodowych, ale także na rynku wewnętrznym danego kraju co skutkuje zastojem lub recesją w danej branży. Dodatkowym skutkiem ubocznym „holenderskiej choroby” jest to, że następuje znaczące przesunięcia przy alokacji dóbr na rzecz właśnie tej branży, która dokonała odkryć, eksportuje i dostarcza dewiz w skutek czego brak jest środków na rozwój innych gałęzi gospodarki.</p>
<p style="text-align: justify;">Zjawisko ma charakter dość uniwersalny. Odkrycie liczących się zasobów surowców ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej czy na Morzu Północnym<span style="color: #0000ff;"><span style="text-decoration: underline;"><a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Morze_P%C3%B3%C5%82nocne"></a></span></span> spowodowało, że dynamika rozwoju przemysłu w Meksyku i Holandii zaczęła odstawać od tempa rozwoju górnictwa<span style="color: #0000ff;"> </span>. Miało także znaczenie polityczne, fakt nieprzystąpienia Norwegii do UE w wyniku przegranego referendum był związany między innymi z ujemną korelację pomiędzy cenami ropy naftowej a koniunkturą gospodarczą państw konsumentów.</p>
<p style="text-align: justify;">Faktem wartym jednak odnotowania jest to, że po pierwszych latach zachłyśnięcia się dolarami z gazu w działaniach potomków Vincenta van Gogh’a pojawiło się opamiętanie, które było realizowane poprzez po pierwsze zmniejszenie wydobycia gazu, po drugie utworzeniu specjalnego funduszu, na który spływały środki z eksportu gazu, po trzecie budowie gęstszej cieci gazociągów, za pomocą których można było dokonywać odpowiedniego importu, który był traktowany jako swego czasu bufor jeżeli chodzi o wydobycie w Holandii, ceny holenderskiego gazu poza granicami Holandii i wywiązywanie się spółek holenderskich ze swoich zobowiązań kontraktowych dostaw gazu do danych odbiorców zarówno krajowych jak i zagranicznych. Holendrzy posiadając duże wydobycie własnego gazu zbudowali duży, jak na to państwo rynek gazu ziemnego. Królestwo Holandii ma najwyższy w UE wskaźnik konsumpcji gazu ziemnego na jednego mieszkańca wynoszący ponad 2600 m<sup>3</sup> rocznie. 60% energii elektrycznej w Holandii wytwarzane jest z gazu ziemnego a 43% wytwarzane jest w kogeneracji (w ogromnej mierze gazowej)</p>
<p style="text-align: justify;">W latach 70-tych Królestwo Holandii wyeksportowało netto (eksport – import = eksport netto) 322 mld m<sup>3</sup> gazu, w latach 80-tych 304 mld m<sup>3</sup> a w 90-tych 288 mld m<sup>3</sup>, pierwsze 10 lat obecnego stulecia to eksport netto rzędu 230 mld m<sup>3</sup>. Szczyt wydobycia nastąpił w 1977 r. i wyniósł 82,3 mld m gazu, co ciekawe w tym też roku tygodnik „The Economist” użył po raz pierwszy określenia ”holenderska choroba” (ang. Dutch disease) dla określenia konsekwencji odkryć dużych złóż gazu w latach 60-tych w Holandii.. Następnie wydobycie spada i przez następne 30 lat aż do dnia dzisiejszego waha się pomiędzy 55 a 70 mld m<sup>3</sup>. Od 1980 r. do 2010 r. rezerwy gazu ziemnego (gaz niewydobyty) w Holandii zmalały z 1900 do 1200 mld m<sup>3</sup>. Mając na względzie wielkość rezerw i obecnego wydobycia, wydobycie zacznie w ciągu maksymalnie 3 – 4 lat spadać w sposób trwały. Prawdopodobny moment, w którym Holandia stanie się importerem netto gazu ziemnego nastąpi za 12 – 15 lat.</p>
<p style="text-align: justify;"><strong>Zaczadzeni węglem</strong></p>
<h2 style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><strong>Jednak swego rodzaju holenderska choroba dotknęła także Polskę, a dokładnie Polską Rzeczpospolitą Ludową, której rozwój gospodarczy w szczególności po 1970 r.</strong></span><span style="font-size: small;"> nosił znamiona choroby holenderskiej. Nie dotyczył jednak gazu czy ropy naftowej. Chociaż nawet w branży wydobycia węglowodorów nastąpiły wtedy inwestycje, które zaowocowały na początku lat 80-tych największym historycznym wydobyciem „błękitnego paliwa” w Polsce. Nasza polska, „holenderska choroba” dotyczyła posiadania przez Polskę dużych zasobów węgla, odkrycia dużych zasobów siarki i miedzi. Spowodowało to, że „kierownictwo partii i państwa” w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w. skierowało olbrzymie środki inwestycyjne na budowę i rozbudowę kopalń tych surowców a także za stworzenie całej szeroko pojętej infrastruktury (porty przeładunkowe, uczelnie techniczne, zakłady produkcji maszyn górniczych itd.) pracującej na rzecz surowcowych przemysłów. Celem tego procesu był eksport surowców do państw tak zwanego II obszaru płatniczego (państw płacących dolarami a nie rublami transferowymi) i zdobywanie cennych środków dewizowych. Działanie takie nie stwarzało bodźców do zwiększania środków, które mogły zaowocować intensywnością rozwoju gospodarki oraz zwiększeniem jej międzynarodowej konkurencyjności przez producentów innych towarów. Koszty takiego działania były ponoszone przez inne gałęzie gospodarki, na które nie wystarczało środków inwestycyjnych.</span></h2>
<p style="text-align: justify;"><strong>Perspektywa gazu łupkowego</strong></p>
<p style="text-align: justify;">Obecnie Polska stoi przed perspektywą rozpoczęcia wydobycia gazu ziemnego ze złóż niekonwencjonalnych. W przestrzeni publicznej funkcjonują i powoli zaczynają żyć własnym życiem różnego rodzaju prognozy dotyczące wielkości zasobów posiadanych i zasobów wydobywanych jakie mogą znajdować się na terenie RP. Liczby padające wahają się od 600 mld m<sup>3</sup> do 5 000 mld m<sup>3</sup> gazu ziemnego. Są to wielkości ogromne jeżeli weźmie się pod uwagę, że obecnie udokumentowane zasoby „błękitnego paliwa” znajdujące się w złożach konwencjonalnych wynoszą około 150 mld m<sup>3</sup>. Długofalowy i strategiczny interes państwa polskiego leży w tym, aby nie dotknęła nas holenderska choroba, aby wydobycie gazu ziemnego nie wzrosło w sposób skokowy do relatywnie dużych ilości, utrzymywało się na tym poziomie przez kilkanaście lat a następnie spadło w okolice dzisiejszego wydobycia krajowego czyli ca. 5 mld m<sup>3</sup> gazu rocznie. Przyjęte w przyszłości regulacje prawne powinny z jednej strony chronić posiadane zasoby przed nieuzasadnionym i dość rabunkowym eksploatowaniem, z drugiej strony umożliwiać najbardziej efektywne ich wykorzystanie. Przykładami państw, z których powinniśmy czerpać natchnienie, doświadczenie i wiedzę w swoich działaniach jest Norwegia i Holandia. Norwegia dzięki prowadzonemu systemowi koncesyjno-podatkowemu, po pierwsze uzyskuje stabilne długookresowe wpływy z wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego, po drugie system eksploatacji złóż nastawiony jest na wieloletnie zrównoważone działanie, po trzecie istnieje wieloletnia przewidywalność systemu zarówno koncesyjnego (sposób i tryb przyznawania koncesji) jak i podatkowego, co jest czynnikiem zmniejszającym ryzyko inwestowania w tym kraju. Podobna sytuacja ma miejsce w Holandii. To co powinno być zrobione lub też rozważone przez polskiego ustawodawcę oraz regulatora, to określenie maksymalnego tempa eksploatacji złóż na poziomie państwa oraz na poziomie poszczególnych koncesji (tak aby eksploatacja nie następowała zbyt szybko), powiązanie systemu opłat koncesyjnych i podatków z rynkiem gazu i panującymi na nim warunkami cenowymi, stworzenie spółki celowej na wzór norweskiego PETORO czy holenderskiej EBM, która z mocy prawa objęłaby 15% - 25% udziałów we wszystkich koncesjach i stanowiłaby ona element kontroli i dodatkowych wpływów na rzecz państwa polskiego, stworzenie funduszu celowego z części opłat eksploatacyjnych, mającego za zadanie między innymi wspieranie sektora badań i innowacji.</p>
<p style="text-align: justify;">Opisane powyżej działania powinny być swego rodzaju szczepionką na holenderską chorobę i obyśmy jako Polska nie musieli jej przechodzić.</p>
<p style="text-align: justify;"><em>Pierrwotnie tekst ukazał się w dwóch odcinkach w "Gazecie Finansowej", w nr. 39 i 40/2011.</em></p>
<p style="text-align: justify;"> </p>
<p style="text-align: justify;"> </p>