Opinie i komentarze

Platforma ogranicza prawa obywatelskie - Łukasz Kister

9 października 2011, 21:00 /
Platforma ogranicza prawa obywatelskie - Łukasz Kister
< a href="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/09/Łukasz-Kister.jpg"><img class="alignleft size-medium wp-image-1192" title="Łukasz Kister" src="http://www.jagiellonski.pl/wp-content/uploads/2011/09/Łukasz-Kister-221x300.jpg" alt="" width="221" height="300" /></a><span style="font-size: small;"><strong>Ostatnie posiedzenie Sejmu obecnej kadencji przejdzie do historii polskiej demokracji. Posłowie koalicji rządzącej PO – PSL, nie tylko wbrew całej opozycji, ale przede wszystkim organizacjom pozarządowym, uchwalili zmiany w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Zmiany te przenoszą nasze państwo w obszar najczarniejszych lat komunizmu, ograniczając dostęp obywateli do informacji o funkcjonowaniu instytucji publicznych. Nawet najbardziej zajadli przeciwnicy PO nie spodziewali się takiej hipokryzji – przyjęcie nowelizacji posłowie tej partii „okrasili” gromkimi brawami.</strong></span><span style="font-size: small;"> </span> <span style="font-size: small;">Rozpocząć należy od haniebnego trybu uchwalenia tej ustawy przez „wybrańców” Narodu. Parlamentaryzm III i IV RP zna już wiele przykładów dziwnych, niejasnych i ekspresowych procesów legislacyjnych. I choć część z tak uchwalonych ustaw była wręcz koniecznością, to jednak w tym przypadku nic nie uzasadniało takiego pośpiechu i (łagodnie mówiąc) dziwnego przebiegu głosowań. Na pewno taką przesłanką nie była konieczność wdrożenia dyrektywy unijnej. Obowiązek jej implementacji upłynął – uwaga! – w lutym 2005 roku. Najciekawszym jednak wątkiem tego procesu legislacyjnego były głosowania nad poprawkami Senatu. Na początek komisja sejmowa. Gdy koalicja rządząca nie mogła zebrać się na sali, by przegłosować swoje stanowisko, głosowanie przeprowadzono trzykrotnie, by już wszyscy, którzy gdzieś się zagubili w gmachu Parlamentu, mogli się odnaleźć i wypełnić poselski obowiązek. Dalej było jeszcze lepiej. Poseł Piotr van der Coghen  jako sprawozdawca Komisji rekomendował odrzucenie poprawki Senatu, by kilka minut później, już jako reprezentant Klubu PO popierać ja „w całej rozciągłości”. Po przegłosowaniu ustawy przez Posłów koalicji PO-PSL, nawet prowadzący posiedzenie Marszałek Grzegorz Schetyna nie mógł w to uwierzyć, słysząc jednocześnie owacje swoich partyjnych koleżanek i kolegów.</span> <a name="_GoBack"></a> <span style="font-size: small;">Jednak chodzi tu nie o tryb uchwalenia, który z pewnością będzie stanowił inspirację dla kabaretów jeszcze przez kilka najbliższych lat, ale o treść uchwalonych zmian. Według uchwalonej nowelizacji, poza dotychczasowymi, </span><span style="font-size: small;"><em><strong>prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na ochronę</strong></em></span><span style="font-size: small;"><em> </em></span><span style="font-size: small;"><em><strong>ważnego interesu gospodarczego państwa</strong></em></span><span style="font-size: small;"><em> w zakresie i w czasie, w jakim udostępnienie informacji: osłabiłoby zdolność negocjacyjną Skarbu Państwa w procesie gospodarowania jego mieniem albo zdolność negocjacyjną Rzeczypospolitej Polskiej w procesie zawierania umowy międzynarodowej lub podejmowania decyzji przez Radę Europejską lub Radę Unii Europejskiej; utrudniłoby w sposób istotny ochronę interesów majątkowych Rzeczypospolitej Polskiej lub Skarbu Państwa w postępowaniu przed sądem, trybunałem lub innym organem orzekającym</em></span><span style="font-size: small;">. Rozprawienie się z tym przepisem nie jest trudne. </span><span style="font-size: small;"><strong>W myśl Konstytucji RP ograniczenie praw obywatelskich, w tym dostępu do informacji może nastąpić wyłącznie w trybie szczegółowej ustawy ze względu na ochronę określonych ustawowo dóbr osób, podmiotów gospodarczych czy państwa, a ich wprowadzenie musi być konieczne do funkcjonowania demokratycznego państwa prawa i nie może naruszać istoty tych praw</strong></span><span style="font-size: small;">. Tym samym informacje podlegające wyłączeniu jawności, winny wywodzić się z ustaw określających dane dobro chronione. Pozwala to zgodnie z obowiązkiem konstytucyjnym określić szczegóły takie, jak organ uprawniony do określenia poufności, czas jej trwania i zasady ujawniania. W komentowanym przepisie nie wiadomo, </span><span style="font-size: small;"><strong>kto i w jaki sposób określi co i kiedy jest „ważnym interesem państwa”?</strong></span><span style="font-size: small;">, </span><span style="font-size: small;"><strong>czy „osłabia zdolność negocjacyjną”?</strong></span><span style="font-size: small;">, </span><span style="font-size: small;"><strong>czy „utrudnia w sposób istotny ochronę interesów”?</strong></span><span style="font-size: small;">. Jak słusznie zauważył dr Grzegorz Sibiga w swojej Opinii dla Biura Analiz Sejmowych, </span><span style="font-size: small;"><strong>celem ustawy o dostępie do informacji publicznej jest określanie zasad udzielania dostępu do informacji, nie zaś tworzenie wyjątków od samej zasady jawności</strong></span><span style="font-size: small;">.</span> <span style="font-size: small;">Na koniec w ten spektakl w swoim stylu wpisał się Prezydent. Po raz kolejny pokazał, że jego sposób działania zrozumiały jest tylko jemu (choć i to nie jest pewne). Początkowo, ustami swojego doradcy kwestionował konstytucyjność zapisów noweli, by następnie – już osobiście – zgłaszać zastrzeżenia tylko do trybu jej uchwalenia, a na koniec, w zaledwie tydzień złożył pod nią podpis. Ale to jeszcze nic, Kancelaria Prezydenta równocześnie z poinformowaniem o podpisaniu ustawy, zakomunikowała o woli jej zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego. Skąd my znamy takie „nie chcem, ale muszem”? Ograniczenie naszych praw obywatelskich wejdzie w życie za trzy miesiące, a na decyzję Trybunału przyjdzie nam poczekać do tak ze dwa lata.</span> <span style="font-size: small;">Konkludując należy zadać sobie pytanie, skąd ta chęć rządzących nami „liberałów” do ograniczania praw obywatelskich. Czy wywołana została kolejnymi wyrokami Sądów Administracyjnych, w których przegranymi byli Prezydent i Premier? Czy może jednak brakiem szacunku dla idei państwa demokratycznego, tworzonego przez i dla obywateli, a nie dla wąskiego grona urzędników? Nie pozwólmy na to, by interes państwa urzędniczego wziął górę nad obywatelskim. Pamiętajmy, że kolejne ograniczenia jawności życia publicznego i działań władzy na wszystkich szczeblach to chęć ukrycia niekompetencji, słabości i bezprawności jej działań.</span> <em>Pierwotnie tekst ukazał się w "Gazecie Finansowej", nr 39/2011. </em>
-->